Komentarze: 2
Patrzę na siebie z obrzydzeniem. Co to jest? Słodka przykrywka dla gorzkiego wnętrza? Różowa kurtyna skrywająca marny spektakl? Jestem urocza? Jestem kochana? Bo tak najłatwiej osiągnąc cel. Robiąc z siebie biedną, ckliwą, bezbronną kobietkę. Taką wszyscy się zaopiekuja, pocieszą, przytulą. Takiej wszytsko się wybacza. Cel osiągnięty. Bezpieczeństwo, akceptacja, to czym się karmię. Dobrze mi w takiej roli. A kiedy kurtyna opada? Kiedy emocje więzione zbyt długo w ciasnych klatkach zostają uwolnione? Głupia kurwa. Kretynka. Dziwka. Zwierze. Zazdrość. Gniew. I konsekwencje, z którymi nie umiem sobie poradzić. I strach.
Jedną z cech człowieczeństwa jest umiejętność panowania nad własnymi odruchami.
A najśmieszniejsze jest to że wszystko rozgrywa się ponad mna. Że tracę kontrolę. Że działam nieświadomie [podświadomie?!].
„Kim jestem? Tak często czuję się nikim i wszystkim jednocześnie[...] Czerń, biel, czerwień, tysiące kolorów, imion i nazw. Czuję się wolny do momentu kiedy linia mojego życia natrafia na zimny mur wtedy plączę się i ze strachu chowam się w sobie na wiele długich dni i nocy. Są ciągle takie miejsca, które znam tylko ja.
Jestem naiwny, prosty, infantylny i pierdolę to, że tak nie wypada, że to nie na miejscu. Szukam naturalnego stanu. Wolność, chaos, niewiedza i pustka i tylko nie patrz na mnie nigdy więcej w ten sposób.[...]”
I jeszcze czuję się jak Edward Nożycoręki. Ten, który powiedział o sobie, że niszczy wszystsko czego się dotknie. Więc nie podchodź za blisko. Bo mogę niechcący wykroić Ci kawałek serca. Zadziwiające, że noże do tej pory nie dotkneły mnie. Jakiś chory instynkt samozachowawczy czy też przebłyski altruizmu?
Śmieszne. Kolejna notka o tym samym, tylko napisana w inny sposób. Kolejna pisana bo ‘jest mi źle i muszę to z siebie wyrzucic’. Nie, jednak nie śmieszne. Żałosne. A teraz poczekam, popatrze i obśmieje co bardziej nietrafne komentarze.