Wysoka gorączka i godziny spędzane samotnie w pokoju ułatwiają rozmyślanie na ten sam temat po raz 101... W końcu rozwiązanie nie przyjdzie samo. Oczywiście wszyscy troje możemy trwać w tej sytuacji bardzo długo, tylko...
A ja mogę zrobić jedno. Mogę się wycofać. Tylko że za daleko już zaszłam. Nie mam siły na to by sama odejść. Ale przecież możesz zostawić mnie i wrócić do Julii, prawda? Wtedy oboje bylibyście szczęśliwi. A samotność, w moim przypadku byłaby całkiem zdrowym rozwiazaniem.
Bo o czyje szczęście tutaj chodzi... Teraz wyglada to tak jakby chodziło o moje. To ja nie jestem sama. To ja mam czas "żeby się Tobą nacieszyć"... Budowanie szczęścia na czyimś cierpieniu. Tak nie powinno byc. To Ty masz być szczęśliwy. Tak, wiem... NIC nie rozumiem
Albo mogę nie robić nic. Czekać aż ktoś zadecyduje za mnie, tak jak do tej pory... Liczyć na to że "kiedyś" nigdy nie stanie się teraz.
*
Obchodzę dziś bardzo ważną rocznicę mojej głupoty i jednego z perfekcyjniejszych zranień jakie mam na swoim koncie. Właściwie cała notka miała być na ten temat. Niestety, nie wyszło... Zresztą... Morio i tak tego nie przeczyta.