Komentarze: 3
Ślepe dążenie do idealizmu. Nie chciałabym nikogo krzywdzić, nikogo nie ranić. Najlepiej nie być. Niewykonalne.
Otoczyć się pustką. Uciec, paląc za sobą wszystkie mosty. Zostawić wszystko i wszystkich. Zanurzyć się we własnym bólu i nie utonąć, ale wypłynąć na powierzchnię. W samotności polować na własne myśli i bestialsko mordować jedną po drugiej. I czekać aż pustka całkowicie mnie wypełni. Aż nie będę czuła już nic. Może to byłoby dobrym rozwiązaniem. Tylko, że ja tak nie potrafię.
Jaki jest najgorszy z nałogów? Uzależnienie od ludzi. Brak obecności drugiego człowieka, który by mnie kochał i którego ja potrafiłabym pokochać jest jak brak tlenu. Duszę się. Samotność zaciska pętlę na szyi.
Wspomnienie wczorajszej nocy. Najpierw cyniczna zabawa słowami i przegrana walka z negatywnymi emocjami. Potem słowa zbyt ważne, których nie powinnam usłyszeć. Na które nie zasługuję. Które z trudem docierają do świadomości, przebijając mur, który sama zbudowałam. I zbyt dużo pytań bez odpowiedzi.
Oczy spuchnięte od płaczu. Ból rozlany dokładnie po całym ciele. To nic.