sie 06 2003

wszystko jest dziwnie zamotane...


Komentarze: 3

Ślepe dążenie do idealizmu. Nie chciałabym nikogo krzywdzić, nikogo nie ranić. Najlepiej nie być. Niewykonalne.

Otoczyć się pustką. Uciec, paląc za sobą wszystkie mosty. Zostawić wszystko i wszystkich. Zanurzyć się we własnym bólu i nie utonąć, ale wypłynąć na powierzchnię. W samotności polować na własne myśli i bestialsko mordować jedną po drugiej. I czekać aż pustka całkowicie mnie wypełni. Aż nie będę czuła już nic. Może to byłoby dobrym rozwiązaniem. Tylko, że ja tak nie potrafię.

Jaki jest najgorszy z nałogów? Uzależnienie od ludzi. Brak obecności drugiego człowieka, który by mnie kochał i którego ja potrafiłabym pokochać jest jak brak tlenu. Duszę się. Samotność zaciska pętlę na szyi.

 

Wspomnienie wczorajszej nocy. Najpierw cyniczna zabawa słowami i przegrana walka z negatywnymi emocjami. Potem słowa zbyt ważne, których nie powinnam usłyszeć. Na które nie zasługuję. Które z trudem docierają do świadomości, przebijając mur, który sama zbudowałam. I zbyt dużo pytań bez odpowiedzi.  

 

Oczy spuchnięte od płaczu. Ból rozlany dokładnie po całym ciele. To nic.

 

anything : :
08 sierpnia 2003, 00:30
kwestia przyzwyczajenia
lotnisko
07 sierpnia 2003, 12:15
preczytalem... kC
... ale i tak `cokolwiek dziwneg
06 sierpnia 2003, 11:28
mam podobne przemyslenia i chec niekiedy zo znikniecia z tego swiata - tj. nigdy sie nie rodzenia najlepiej... wydarzylo sie jednak i teraz trzeba sobie jakos z tym radzic [tzn. nie fiksowac]...
a wczorajsza noc... nawe mnie ona zmeczyla, mimo ze bylem praktycznie poza nawiasem...

Dodaj komentarz