Archiwum październik 2003, strona 1


paź 05 2003 Bez tytułu
Komentarze: 5

No cóż... może powinnam usiąść i płakać. Albo rozkoszować się tym że wreszcie cały świat dowiedział się, że jestem do dupy. Stwierdzić, że do niczego się już nie nadaję więc nic też nie będę robić żeby to zmienić. TO BYŁOBY BARDZO W MOIM STYLU.

Jestem za bardzo przewidywalna. Czas coś z tym zrobić.

 

‘BO SIE KURWA WALCZY O RZECZY NA KTORYCH NAM W ZYCIU ZALEZY’. I znowu Marcin miałeś racje. Zależy? Zależy. W końcu nawet ja mogę COŚ zmienić. Widocznie trzeba było dać mi w pysk żeby to do mnie dotarło. Żebym wytrzeźwiała.

 

Nie chcę pisać o wstydzie i poczuciu winy. Wystarczy, że są. Nie mam potrzeby się żalić.

 

I jeszcze w kwestii wyjaśnienia. Notki nie mają na celu ukazania mojej wspaniałomyślności. Daleko mi od heroizmu. Po prostu chcę na ich podstawie ocenić postępy.  

 

 

anything : :
paź 05 2003 zbiór bzdur
Komentarze: 4

 

W poszukiwaniu czegoś rzeczywistego. Czego będzie można się chwycić. Trzymać. Nie puścić. Rozpaczliwie. Do końca. Kiedy wszystko jest bez znaczenia. Szukając sensu. Potwierdzenia. Bezskutecznie.

 

>trzask odkładanej słuchawki<

 

Nawet ból. Ani łzy. Nic nie jest rzeczywiste. A wołanie o pomoc to tylko chrapanie przez sen.

 

 

anything : :
paź 04 2003 Dobranoc.
Komentarze: 0

 

Nie zadziałało. Widocznie za mało wzięłam, nawet jak na możliwości mojego organizmu. ‘Zabawne’. Ale za to wyszło BARDZO w moim stylu. Znowu coś się nie udało.

 

Ojciec chciał mi ‘wpierdolić’. Czyli tak jak myślałam. Ale jednak nie ‘wpierdolił’. Już nie tak jak myślałam. Bo nie chciał zrobić czegoś czego by żałował. Bo bał się nieodwracalnego. Tchórz. Twierdzi, że wyprowadza się w poniedziałek.

‘głupia cipa.’ ‘faktycznie powinni cię zabrać do czubków...’ dziękuję Ci, tato.

 

 

A Ty Kochanie, Ty najlepiej wiesz jak mnie ukarać. Wiesz nawet lepiej niż ja. Skutecznie, boleśnie, tak żeby zapamiętać. Dziękuję Ci za to.  

I chciałoby się zacytować ‘etymologię słowa spierdalaj’.

 

 

Kubek z herbatą. Papieros. Czarna koszula narzucona na ramiona, bo zimno. Płyta Orzechowskiego. Rozmowa z babcią... pomogło, na krótko. Rozmowa z Marcinem... zżera poczucie winy. Potrzeba. I ani jednej łzy. Nadrobię. To będzie długa noc.

 

‘Boże, chroń obywateli.’  ....  ‘Boże błagam zabij mnie tej nocy’

anything : :
paź 04 2003 [nie] czytaj uważnie bo i tak [nie] zrozumiesz...
Komentarze: 2

 

Wyszli. Nareszcie. Mój dom jest najlepszy kiedy jest pusty. Nie jesteśmy rodziną. To matka-i-ojciec i córka. Nie żeby była to jakaś głęboko zakorzeniona nienawiść. Po prostu  niemożliwość wspólnego radzenia sobie z codziennością. Sobotnie śniadanie jak zwykle, z awanturą. Szantaż jako najlepszy sposób radzenia sobie ze mną. Nie zrobisz tego czy tego, to znaczy że nas nie kochasz. Ulegam. Mamusia zmusiła mnie wreszcie, po wielu nieudanych próbach, do wzięcia cipramilu [bromowodorek citapramu czyli inhibitor wychwytu zwrotnego serotoniny czyli lek anytdepresyjny] A może mają rację? Może ja ich naprawde nienawidzę?

 

‘jak tak bardzo chcesz to dam ci cale opakowanie tych twoich tabletek, połóż się i czekaj na śmierć’ dziękuję Ci mamo. 

 

 

W dużym pokoju, na regale, można by powiedzieć że na honorowym miejscu stoi moje zdjęcie sprzed dobrych paru lat. Jedenastolatka w pomarańczowej bluzce, grzywka opadająca na oczy, uśmiech kontrolowany, zaciśnięte wargi, tak żeby nie było widać zębów.  Rzucam ramką o podłogę. Szybka się tłucze. Odkładam na miejsce. W środku, zamiast mojego zdjęcia umieszczam banknot dziesięciozłotowy. Brak jakiegokolwiek głębszego sensu.

 

 

 

‘Ale ja, nim mnie pożre lęk....’[kto wie co jest dalej?]

Myslovitz. Nadal i wciąż. Mówisz że gówno. A gówno karmi się gównem.

 

 

 

Wygrałam? Gorzko smakuje ta wygrana.

 

Nie nauczę się niczego na cudzych błędach. Muszę popełnić swoje własne.

 

Wszystkie są takie same. Żadna nie jest wyjątkowa. A mnie już nic nie boli.

  

A dziś w programie: przezabawny serial ‘Kasia i Tomek’ lub wspaniały dramat ‘Romeo i Julia’ [z braku Romea w roli Romea wystąpi Tomek]

 

 

 

I tak sobie egoistycznie myślę że to wszystko to trochę za dużo jak na mnie. Że wypadałoby się zachować wreszcie jak ta głupia kretynka, za którą mnie macie, kochani. . ‘...myślał o sobie pozytywnie... NAIWNIE... jakże naiwnie. ’

 

 

 

 

Chodzę po pokoju wydeptując na dywanie znak nieskończoności. Dwa kroki w tą, dwa w tamta. Dwa w tą i znowu dwa w tamtą. Odwrócona ósemka. Pętla. Moja mała, osobista fascynacja. Nic się nie zmienia. Wszystko wraca do punktu wyjścia.

 

 

 

‘Can you come today?’

Niezmiennie ‘Requiem dla snu’. Ale nie moja droga, On dziś nie przyjdzie. Ani jutro. Ani nie odwiedzi cię w szpitalu. Bo nie chce nikogo widzieć. Rozumiesz. Wcale się Mu nie dziwisz. Też cię nie było kiedy byłaś potrzebna. 

 

 

 

Nie złamię żadnej obietnicy. Bo tego nie obiecywałam.

 

Welcome to another reality. [z cichą nadzieją że nie znajdę wyjścia] Dziękuję Przyjacielu za rady w kwestii dawkowania.

Wypadałoby powiedzieć coś, tak na wszelki wypadek. Ale po co przeczyć samej sobie. Nie dojdę do tego kto ma rację.

 

 

 

 

Z czystym sarkazmem mogę powiedzieć: Ratujcie kochani kolejny raz

 

‘Oczy tej małej’ czy ‘Bunt szesnastolatki’ A co za różnica.

 

 

 

 

 

 

Ps. Kilka dni temu z przerażeniem zauważyłam że i mnie to dopadło. Mnie , która tak zacięcie się broniła. Przyszło i chce zostać... Jak ludzie to nazywają? Marzenie? Idylliczne wyobrażenie przyszłości, którego podstawową cechą jest nierzeczywistość? Tak, to to. Ale już znalazłam sojuszników w walce z nim. Razem kochani, napewno je przegonimy.

 

anything : :
paź 02 2003 cyniczno - gorzki
Komentarze: 1

Będzie bardzo ładna piosenka. A jaka życiowa.

Ona mowi, ze kocha jego
Tylko jego, zadnego innego
On jej nie wierzy a ona placze
I z parteru na trawnik skacze

Aaaaa , nananananananana

Powiedzmy, ze masz szesnascie lat
Czarny przed toba otwiera sie swiat
Wiec robisz pokaz swojej depresji
Dobrzy sasiedzi cie z trawy podniesli

Jesli mnie nie chcesz ja ci pokaze
Jestem jedyna na tym obszarze
Podetne zyly odkrece gaz
Ratujcie kochani kolejny raz
Kolejny raz, kolejny raz


On sie wcale tym nie przejmuje
Bunt nastolatki go wciaz dopinguje
Jest przeciez mezczyzna dla niej jedynym
Czeka na rozpacz glupiej dziewczyny

Jesli mnie nie chcesz ja ci pokaze
Jestem jedyna na tym obszarze
Podetne zyly odkrece gaz
Ratujcie kochani kolejny raz
Kolejny raz, kolejny raz


Myslovitz 'Bunt szesnastolatki'

 

anything : :